Sobota, 28. kwietnia, rajd Elmot-Remy. Emocje wylewały sie uszami, liczyła się każda setna sekundy. Wróciłam padnięta i cała w kurzu, ale zadowolona (Dzięki Aga:*) Laur zwycięzców dość niespodziewanie przypadł załodze Kajetanowicz/Wisławski.
Tak naprawdę to ja się nie czuję fotografem. Chyba słusznie. Dla mnie to forma wyrażania siebie i świetny sposób na wybicie się z marazmu i szarości dnia. Nawet jeśli zdjęcia są zwykle w odcieniach szarości.
A żeby nie było wątpliwości, z jakim miastem się zmagam...